2.
- Kornelia…. – do mojego pokoju zawitał Bartman, zminimalizowałam dokument gdyż akurat o nim pisałam i odwróciłam się, - Słucham Cię? – spojrzałam na niego.. Stał smutny i wpatrywał się we mnie… - Co żeś zrobił? - Nic złego. Po prostu obiecałem… - nie dokończył, za Nim stanął Michał z Fidą, (która ich zignorowała i rozłożyła się na swoim posłaniu) miał ten sam wzrok. Przestraszyłam się szczerze ich, smutni, jakby wystraszeni…. - Obiecaliśmy – poprawił Go przyjaciel, poczym wszedł i usiedli na kanapie (Zibi stał cały czas przy drzwiach) wpatrując się we mnie… - Komu i co? – spytałam niby groźnie, bo miałam swoje już podejrzenia. Podjechałam krzesłem w ich stronę… - Żeprzyjdziesznatrening – powiedzieli równocześnie i szybko. Ale i tak ich zrozumiałam. Zdziwiłam się trochę, bo ostatni raz byłam tam dwa miesiące temu. Uśmiechnęłam się i z krzesła przeniosłam się na swoje łóżko siadając po środku nich i łapiąc ich za głowy uderzyłam o siebie mówiąc : - Dwa głupki czubki! – oburzy...